środa, 14 sierpnia 2013

Jak to jest z tym "pierwszym" związkiem? Czy może być on na całe życie czy jest tylko przygotowaniem przed czymś innym? Często słyszę, że pierwsze związki nigdy nie mają racji bytu, ponieważ nie ma się porównania jakby to było z kimś innym. Czy się z tym zgadzam? Z racji tego, że od prawie czterech lat jestem w takim "pierwszym związku" chciałabym powiedzieć, że zupełnie się z tym nie zgadzam, ale niestety moja podświadomość i niektóre wybryki sprawiają, że chyba jednak muszę się z tym zgodzić.
Mam naprawdę wspaniałego chłopaka. Myślę, że na lepszego nie mogłam trafić. Nikt nie rozumie tak dobrze mojej "filozofii życiowej" jak on. Kocham go, ale nie wiem czy w ten sposób, w który podobno powinno się kochać swojego partnera. Za nami bagaż doświadczeń. Zarówno tych dobrych jak i złych, ale myślę, że jestem stanowczo za młoda jak na związek z takim stażem.
Często zadaję sobie pytanie czy miłość istnieje czy to z początku kwestia hormonów a potem to już tylko przyzwyczajenie do danej osoby. Po kilku latach znamy się doskonale, wiemy na ile możemy sobie pozwolić, ale nie ma w tym emocji, nie ma tej pasji, która była na samym początku. Osobiście nie znam ani jednej pary, która po latach czułaby do siebie to samo co kilka lat wcześniej kiedy zaczynali być razem.